poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Wola na Willa

Dziś klasycznie. I poetycko.
Wpadły w mojej ręce "Sonety" Williama Shakespeare'a w tłumaczeniu Stanisława Barańczaka. Pod koniec zeszłego roku ukazało się wznowienie tego tomu, a wygląda jak niżej:

William Shakespeare
Sonety (Sonets)
Wydawnictwo a5, Kraków 2012,
przełożył, opracował, wstępem opatrzył Stanisław Barańczak
ISBN 978-83-61298-32-8


Co ciekawe książka jest dwujęzyczna, można zatem czytać oryginały (jeśli ktoś radzi sobie z elżbietańską angielszczyzną) i porównywać z polskim tłumaczeniem. Konfrontacja wypada rozmaicie, czasem geniusz Barańczaka lśni jak diament, innym razem jego decyzje translatorskie sa dyskusyjne lub wzbudzają mój sprzeciw. Przyznam, że niektóre sonety wolę w przekładzie Macieja Słomczyńskiego (który, nota bene, jako jedyny na świecie przełożył cały dorobek Shakespeare'a), na przykład cudnie sprośny "Sonet 135". Inne w jeszcze innych przekładach, np. Wiktora Woroszylskiego czy Jerzego S. Sito.

Dla uzupełnienia (a nawet kontrastu) słuchałam sobie w przerwach autorskiej i aktorskiej interpretacji muzycznej "Sonetów" w wykonaniu Krzysztofa Rogacewicza i Pawła Sikory:



Rewelacyjnie i ekspresyjnie zaśpiewane, doskonale zaaranżowane i zagrane sonety zyskały nowy wymiar interpretacyjny. Co ciekawe - żaden z wyśpiewanych tekstów nie jest tłumaczeniem Barańczaka.

Zatem: czytajmy (najpierw oryginał, jeśli to możliwe), porównujmy różne tłumaczenia i słuchajmy, ach... Wtedy być może choć trochę przybliżymy się do geniuszu Shakespeare'a.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz